Forum Angel of Music Strona Główna Angel of Music
Forum poświęcone Upiorowi Opery
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

A gdyby tak (poprawione)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Angel of Music Strona Główna -> Twórczość phanów
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kuncyfuna



Dołączył: 19 Sty 2007
Posty: 151
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Olsztyn

PostWysłany: Sob 20:35, 20 Sty 2007    Temat postu:

No nie ciezko o off topa, jak tylko my tu piszemy RazzWink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Chrissy



Dołączył: 16 Sty 2007
Posty: 29
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań

PostWysłany: Sob 21:07, 20 Sty 2007    Temat postu:

VII. Premiera.

Christine spacerowała po garderobie. Pierwszy raz denerwowała się przed występem. Co prawda uczestniczyła tylko w kilku ostatnich próbach, ale ćwiczyła z Erykiem. Eryk... Tak bardzo go pragnęła. Chciała kochać się z nim do utraty tchu. Jednak najpierw musi mu dać nauczkę. Musi dać mu do zrozumienia, jak bardzo ją skrzywdził. Podeszła do stolika i wzięła nuty do ręki. Przebiegła po nich wzrokiem.
- Wszystko będzie dobrze – próbowała się uspokoić.
Znów żałowała, że jest sama. Chciała poczuć jego ciepło, zapach. Usłyszeć jego głos mówiący, że sobie poradzi. Miała nadzieję, że się zjawi. W końcu nie przepuszczał żadnej premiery. Włożyła płaszcz i zbiegła na dół. Stanęła w lewym zejściu. Widziała jak Denna wchodzi do basenu. Chórzystka miała na sobie niebieska suknię i pelerynę.

Wodo drżąca, wodo lśniąca.
Czyliś srebrna od miesiąca?
Powiedz, powiedz na zatracenie.
Kim będzie mej siostry przeklęte szczenie?


Nad basenem zaczęła unosić się mgła. Christine uśmiechnęła się. Wiedziała, że dzięki konstrukcjom i sztuczkom jej męża mogli prawie wszystko. Opadła kurtyna. Miejsce lasu na scenie zastąpiła sala tronowa. Trzeba przyznać, że dekoratorzy naprawdę się postarali. Wszystko wyglądało tak realnie, jakby rzeczywiście na scenie znajdowała się zamkowa komnata.

Hej, cieszmy się wraz.
Bo nasz król syna ma!
Niech rozdzwonią się wszystkie dzwony!
Smutki precz, radości to czas!


Pablo wyglądał uroczo w królewskich szatach. Chórzyści mieli na sobie wojskowe mundury. Zaś chórzystki przebrano za damy dworu. Miały na sobie dopasowane suknie z rozkloszowanymi spódnicami. Na scenę wbiegły baletnice. Wszystkie miały na sobie identyczne szafirowe kostiumy.
Christine poprawiła płaszcz. Już za chwilę. Tancerki zakończyły swój układ. Daae weszła na scenę.

Księżyca syn przyszedł na świat.
Radości niosąc dar.
Rozsyła wokół piękna czar.
Błogosławić będzie wam.


Eryk wpatrywał się w nią z zachwytem.

Lecz cierpienie czeka was.
W sercu ktoś zatruty ma jad.
Co odzyskane, to utracone.
To utracone.


Zgasły światła. Christine podbiegła do drugiego przejścia. Zdjęła płaszcz i podała go Meg. Na scenie znów pojawił się las. Denna wchodziła do basenu. Tym razem trzymała w rękach koszyk z dzieckiem.

Wodo drżąca, wodo lśniąca.
Czyliś od słoneczka złota?
Nieś, nieś mej siostry szczenię.
W świat, w świat, na zatracenie!


Chórzystka zbiegła ze sceny. Christine wkroczyła iście majestatycznym krokiem.

Księżycu cały we łzach.
Widzę, jak drżysz.
Oto spełnia się twe pragnienie.
Księżycu chciałbyś być matką?
Aaaa!
Oto syn księżyca!


Wyjęła dziecko z wody i postawiła na schodach.
Eryk wpatrywał się w nią słuchając, jak śpiewa. Znów zgasły światła. Christine stała na środku sceny. Podszedł do niej młody książę. Miał na sobie czarny mundur i granatowy płaszcz.

Noc nad nami.
Wszystko wokół śpi.
Zapada zmrok przesłaniając dzień.
Wszystko odchodzi w przeszłość.
Więc zapomnij o dniu dzisiejszym.
Kochana!
Odrzuć strach, myśl o szczęściu.
Tylko ty i ja.


Upiór myślał, że oszaleje.

Tylko ty i ja!
W nocy bezpieczni.
W nocy złączeni.
Na zawsze razem.
Bez przeszłości i przyszłości.
W nocy...
Tylko ty i ja!


Czuł jak ocean pożądania szaleje w jego ciele. Najchętniej podbiegłby do niej i wziął ją na oczach widzów. Palący płomień zmusił go do zaciśnięcia ud. Zamknął oczy i oddychał głęboko, starając się zapanować nad swoim ciałem.
Nagle jego uwagę zwrócił ruch w jednym z dolnych rzędów. Wytężył wzrok. Ludzie Vannzeta? Nagle mężczyźni zaczęli gwizdać.
- Co to za żarty?! – krzyknął ktoś.
- Zabierać ją stąd!
- Chcemy prawdziwej gwiazdy!
- Oddać nam Carlotte! – zdawało się, że cała widownia krzyczy.
Krzyki i gwizdy nasiliły się. Christine zaczęła płakać. Głos jej zamarł, nie mogła wydać z siebie żadnego dźwięku. Opuszczono kurtynę.
Eryk wypadł z loży i zbiegł na dół. Chwycił żonę w ramiona.
- Ciii... Już dobrze. – tulił ją w ramionach.
- To Vannzet! Mści się, bo nie poszłam z nim do łóżka. – szlochała.
Upiór próbował ją uspokoić. Gładził jej loki trzymając w objęciach.
- Zawiodłam cię mój Aniele.
- Nie, nie, byłaś wspaniała. To oni zachowali się skandalicznie.
W końcu zdołała się opanować.
- Chcę do domu – szepnęła mu do ucha.
- Panie Reyer – kiwnął na dyrygenta.
Ten odwrócił się.
- Proszę państwa! Z uwagi na sytuację przenosimy premierę na jutro. Proszę nie wyrzucać biletów. Bardzo nam przykro.
Eryk wyprowadził żonę.

***

Weszli do salonu. Ułożył ją na kanapie i podał jej kieliszek z winem.
- A teraz opowiedz mi wszystko po kolei.
- Pamiętasz, jak po toaście książę poprosił mnie do tańca?
- Tak.
- W pewnym momencie powiedział, że się mu podobam i chciałby spędzić ze mną noc.
Upiór zatrząsł się cały. Upuścił kieliszek na ziemię. Czerwona strużka rozbiegła się na wszystkie strony i wsiąknęła w dywan. Nie zwrócił na to uwagi. Czuł narastającą złość. Splótł ręce za plecami i zaczął krążyć po pokoju. Podszedł do barku i nalał sobie szklankę whisky. Przechylał ja w palcach, patrząc, jak szlachetny płyn przelewa się wewnątrz. Upił łyk i zwrócił się w stronę ukochanej.
- Odpowiedziałam, że przecież jestem zamężna. A on na to, że jeśli mnie kochasz, to się mną podzielisz. Odprowadził mnie na bok i zmusił, żebym usiadła na ławce.
- Dlatego was nie widziałem.
- Mówił, że jego rodzina jest bardzo wpływowa i może ustawić recenzje. Groził, że zniszczy moją karierę. Jednocześnie dotykał moich piersi. Przekonywał mnie, mówił, że jeszcze żadna nie żałowała. – jej głos drżał coraz bardziej - Przesuwał dłonie po moim ciele. Zaczął mnie całować. A potem chwycił moją rękę i zmusił mnie, żebym go dotknęła. Płakałam, prosiłam, żeby przestał...
Ukryła twarz w dłoniach. Jej ciało znów zaczęło drżeć. Na samo wspomnienie robiło się jej słabo. Najchętniej wymazałaby tamten wieczór z pamięci. Czuła łzy spływające po policzkach. Wiedziała, że Eryk ją kocha, a jednak nie miała odwagi spojrzeć mu w oczy. Miała wrażenie, że kolejny raz rozczarowała go. Niepewnie podniosła na niego wzrok.
- Ja naprawdę nie chciałam… - szepnęła.
- Dość! Zabiję go, zabiję! – Eryk poderwał się z krzesła. Zacisnął dłonie w pięści. Chciał ją objąć, ale wycofał się. Nie chciał jej wystraszyć, zmuszać do czegokolwiek. Przesunął dłoń po jej lokach.
- Naprawdę nie mogłam krzyczeć, ani uciec.
- A ja tak cię skrzywdziłem. – klęknął przed nią - Moje biedactwo – tulił ją w ramionach.
Znów czuła się jak mała dziewczynka. Wtuliła się w jego ramiona. Potrzebowała jego bliskości i ciepła. Powoli jej oddech uspokajał się, a łzy obeschły. Wiedziała, że przy nim jest bezpieczna. Czasami zastanawiała się, czy naprawdę go kocha, czy po prostu traktuje go jak opiekuna. Przybył by ją uczyć i zastąpił utraconego ojca. Ale czy kiedykolwiek był dla niej mężczyzną i mężem? Czasem sama nie potrafiła odpowiedzieć na to pytanie. Jest przy niej i tylko to się liczy.
- Co ja mam robić? – jęknęła - Potrzebujemy jego pieniędzy.
- Nie, żadne pieniądze nie są ważniejsze od ciebie. – pocałował ją w czoło. - Znajdziemy nowego patrona.
- Wątpię. – pokręciła głową z rezygnacją - Groził, że jeżeli mu się sprzeciwię to nas zniszczy.
- Wyrzucimy go dopiero, gdy kogoś znajdę. A na razie dam mu do zrozumienia, że wiem o wszystkim.
Znów trzymał ją w ramionach. Czuł, jak drży. Delikatnie odsunął ją od siebie i zaczął całować.
- Przepraszam – spojrzał jej w oczy.
- Obiecałeś! – odepchnęła go. Zerwała się z kanapy i ruszyła w stronę drzwi.
- Przepraszam, nie wiem, co mnie napadło. – spuścił wzrok.
- Wracam do swojego pokoju!
- Nie, błagam. – spojrzał jej w oczy.
Pierwszy raz zobaczyła w jego spojrzeniu prawdziwy strach. Brał ją na litość, patrząc wzrokiem zbitego psiaka. Czuła, ze boi się ją utracić. I kolejny raz udało mu się.
- No dobrze… - zrobiła długą pałzę – Idę spać. I radzę ci trzymać ręce na kołdrze. – pogroziła mu palcem.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Chrissy dnia Sob 21:41, 20 Sty 2007, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fellka



Dołączył: 19 Sty 2007
Posty: 467
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kąt Opery Garnier

PostWysłany: Sob 21:24, 20 Sty 2007    Temat postu:

Hm....Chrissy, czy mogłabyś się do nas odezwać, a nie tak w milczeniu wklejasz te arty? Smile
"Pałza" pisze się przez "U" Very Happy Jedyny błędzik w tym parcie, jaki zauważyłam:)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kuncyfuna



Dołączył: 19 Sty 2007
Posty: 151
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Olsztyn

PostWysłany: Sob 21:30, 20 Sty 2007    Temat postu:

Fajne, tylko cos mi nie gra.. Przecie to Upior nakryl Christine z Ksieciem.. A teraz jest ze to byla matka ksiecia, czy cos takiego.. Chyab ze zle skojarzylam fakty..

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fellka



Dołączył: 19 Sty 2007
Posty: 467
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kąt Opery Garnier

PostWysłany: Sob 21:34, 20 Sty 2007    Temat postu:

Hm.... a ja zrozumiałam, że tobyło wcześniej....jeszcze zanim ich Eryk nakrył Confused

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Chrissy



Dołączył: 16 Sty 2007
Posty: 29
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań

PostWysłany: Sob 21:38, 20 Sty 2007    Temat postu:

Cóż mogę napisać?

Przede wszystkim przepraszam za ten drobny błąd. Po prostu wcześniej publikowałam ten tekst na "Aniele Muzyki" i stąd ta pomyłka. Będę uwarzniej czytać kolejne fragmenty przed wklejeniem.

Ale chcę Wam podziękować za komentarze. Naprawdę sprawiają mi ogromna radość. To trudne zadanie napisać tekst, który przypadnie czytelnikom do gustu i nie pozwoli zasnąć z nudów. Oczywiście nie mowię o swoim opowiadaniu, jak o arcydziele, ale myślę, że jest lepsze niż jego poprzednia wersja.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fellka



Dołączył: 19 Sty 2007
Posty: 467
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kąt Opery Garnier

PostWysłany: Sob 21:40, 20 Sty 2007    Temat postu:

Trudność jest to na pewno wielka, a ty naprawdę masz talent:)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kuncyfuna



Dołączył: 19 Sty 2007
Posty: 151
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Olsztyn

PostWysłany: Sob 21:47, 20 Sty 2007    Temat postu:

Prawde mowiac pierwszego postu nie chcialo mi sie zabardzo czytac ;P Ale powoli zaczynam sie coraz bardziej wciagac!! Naprawde jestes w tym dobra Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Chrissy



Dołączył: 16 Sty 2007
Posty: 29
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań

PostWysłany: Sob 21:47, 20 Sty 2007    Temat postu:

Dziękuję

Zwalniam tempo. Tzn. jutro wkleję tylko dwa fragmenty. Po prostu dzielę kompa z moją ciocia i jutro ona będzie na nim pracować.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Chrissy



Dołączył: 16 Sty 2007
Posty: 29
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań

PostWysłany: Sob 21:48, 20 Sty 2007    Temat postu:

A oto ostatni na dzis fragment.

VIII. Co dalej?

Christine i Carlo ćwiczyli duet z IV aktu.

Tylko ty i ja!
W nocy bezpieczni.
W nocy złączeni.
Na zawsze razem.
Bez przeszłości i przyszłości.
W nocy...
Tylko ty i ja!


Tymczasem Eryk wszedł do biura Andrego. Mężczyzna nie ucieszył się na jego widok. Prawdę mówiąc wyglądał, jakby rzeczywiście zobaczył ducha.
- Niech mi Pan powie, gdzie mieszka nasz patron?
- Na naszej ulicy. Widział pan kiedyś taki piękny, czerwony dom?
- Tam za mostem? – wskazał dłonią kierunek.
- Tak.
Jak na ducha przystało Eryk bezszelestnie wyszedł z gabinetu. Andre opadł na krzesło i nalał sobie wódki.
Monsieur Daae opuścił Operę z zamiarem złożenia księciu wizyty. Szedł jakieś 15 minut. Drzwi otworzyła mu pokojówka. Wprowadziła go do salonu i kazała zaczekać. Usiadł na okrytej skórą ławie. Colin wszedł przez drzwi po przeciwnej stronie.
- Książę! – Eryk podniósł się z ławki - Proszę mi wybaczyć niezapowiedzianą wizytę. Jestem...
- Wiem, kim Pan jest. Eryk Daae, mąż naszej divy.
- Właśnie. – uśmiechnął się.
- Co Pana sprowadza? – spojrzał na niego pytająco.
- Żona opowiedziała mi o pewnym... przykrym incydencie podczas balu maskowego…
- I co w związku z tym? – przerwał mu ostro.
- Chcę Pana prosić o trzymanie się od niej z daleka. Nie życzę sobie, żeby ją pan nachodził.
- Czyżby? – spojrzał na niego zimno.
Eryk wciągnął powietrze. Twarz księcia pozostała bez wyrazu, jednak w oczach płonęła złość. Jego dłonie zaciskały się, jakby z trudem nad sobą panował, a w kącikach oczu migały iskierki niedowierzania.
- Ostrzegam. – Eryk przerwał ciszę panującą - Jeśli znów będzie się Pan do niej dobierał...
- Grozi mi Pan? – prychnął z pogardą.
- Nie. - pokręcił głową - Już dawno skończyłem z groźbami.
- Aha. – Colin wypuścił z płuc powietrze.
- Ale na potwierdzenie moich słów dam Panu pewną wskazówkę. – spojrzał mu w oczy, jakby chciał zajrzeć w jego duszę - Niech pan idzie do madame Giry i zapyta ją o Upiora Opery.
- Upiora Opery? – zrobił zdziwioną minę.
- Tak. Wtedy przekona się Pan, że nie żartuję. Żegnam Pana. – kiwnął głową i wyszedł z pokoju.
- Do zobaczenia, mam nadzieję. – rzekł za nim. Nalał sobie drinka. Upił łyk, po czym rozbił szklankę o ścianę. Niemal fizycznie czuł złość miotającą się wewnątrz ciała. Pierwszy raz znalazł siew takiej sytuacji. Owszem, już nie raz uwodził mężatki, ale nigdy żaden „rogacz” nie ośmielił się rzucić mu otwartego wyzwania. Woleli milczeć i po cichu usunąć żony sprzed jego oczu, byleby uniknąć skandalu.
- Przeklęty! Co on sobie wyobraża? – powtórzył z gniewem.
Postanowił natychmiast porozmawiać z panią Giry.

***

Pani Antoinette krzątała się niespokojnie po swoim pokoju. Czuła, że stanie się coś złego.
Prawie podskoczyła, gdy rozległo się pukanie.
- Proszę. – odwróciła się w stronę drzwi.
Colin stanął w drzwiach.
- Mogę? – niepewnie zajrzał do środka.
- Oczywiście. – uśmiechnęła się - Proszę wejść książę.
- Chciałbym zadać Pani osobiste pytanie. – usiadł w fotelu.
- Słucham?
- Czy wie Pani, kim jest Upiór Opery?
Kobieta spojrzała na niego z przerażeniem w oczach.
- Kto Panu o nim powiedział? – głos jej drżał.
- Nieważne. Kim on jest?
- Jakby to Panu wyjaśnić? – zastanowiła się.
-Proszę mi powiedzieć, kim jest?
- To Eryk jest Upiorem.
Colin dosłownie rozdziawił usta z wrażenia. Kobieta opowiedziała mu o swojej młodości. O tym jak poszła na przedstawienie cyrku, który zatrzymał się w pobliżu Opery. I jak spotkała tam małego Eryka, którego wystawiano jako „dziecko diabła”.
- Udusił swego „opiekuna”. – otarła łzy spływające z twarzy. – Pomogłam mu uciec przed policją i ukryłam go w Operze.
- Czy Upiór był niebezpieczny?
- Tak. W Operze dochodziło do wielu wypadków. Śmiertelnych wypadków.
- A więc o to mu chodziło. Ciekawe, bardzo ciekawe.
- Kto Panu powiedział o Upiorze?
- On sam.
Spojrzała na niego zdziwiona.
- Gdzie on mieszka?
- W Operze. W podziemiach. Nikt nie wie dokładnie gdzie.
- Dziękuję. – uśmiechnął się - Bardzo mi pani pomogła.
Ukłonił się i wyszedł. Sytuacja zaczęła go fascynować. Oto piękna i utalentowana śpiewaczka poślubia dziwaka uchodzącego za ducha. Zapewne dzięki niemu zostaje gwiazdą. Ale jak do tego dochodzi? I w ogóle jakim cudem Eryk zawładną Operą. Czyżby dyrektorzy byli aż tak zabobonni Przecież z tego co wie, to wykształceni i twardo stąpający po ziemi ludzie. I jak doszło do pierwszego spotkania Chris i Upiora? Musi rozwikłać tą zagadkę. Podszedł do balustrady. Musi odpowiedzieć na te pytania. A gdy zbierze potrzebne informacje podziemny dom. Następnie obmyśli zemstę i zniszczy Upiora. A wtedy Christine będzie jego. Uśmiechnął się. Ostatnio zdarzało mu się to coraz częściej…

***

Na wieczornej premierze pojawił się komplet gości. Uprzedzeni lokaje nie wpuścili księcia i jego ludzi.
Jednak pani Daae była strzępkiem nerwów.
- Nie zadręczaj się – Upiór krążył po garderobie próbując ją uspokoić.
- Łatwo ci mówić! To nie ty zrobiłeś z siebie pośmiewisko.
- Przecież...
- Tak, tak wiem. To nie moja wina.
- Widzę, że potrzebujesz relaksu.
Pociągnął ją na kanapę. Obsypywał ją pieszczotami, jednocześnie całując. Czuł, że jej ciało rozluźnia się. Jednak nagle odepchnęła go. Szybko przebrała się w kostium. Chwycił jej rękę. Spojrzała na niego zimno.
- Za dużo sobie pozwalasz. - uwolniła rekę z jego uścisku i wybiegła na korytarz.
Zdążyła w ostatniej chwili. Wzięła głęboki wdech i wyszła na scenę. Eryk wszedł do loży.
Tym razem przedstawienie zakończyło się ogromnym sukcesem. Kurtyna podnosiła się kilka razy. Płakała ze szczęścia i ulgi...

***

Wrócili do siebie. Wbiegli do sypialni. Pociągnął ja na środek pokoju i przytulił.
- Mówiłem, że sobie poradzisz.
Wyswobodziła sie z jego objęć.
- Jestem zmęczona.
Pomógł jej przebrać się. Usiadł na skraju łóżka czekając, aż się położy. Wziął harfę i śpiewał nieznane jej melodie. Jakoś zdołał ją uśpić. Zdjął ubranie i delikatnie położył się obok.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fellka



Dołączył: 19 Sty 2007
Posty: 467
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kąt Opery Garnier

PostWysłany: Nie 13:01, 21 Sty 2007    Temat postu:

"Oczywiście. – uśmiechnęła się - Proszę wejść książę."
Przed "ksiżę" powinien być przecinek, ale to taki mały błąd-niebłąd Wink
Coś mi tu nie pasuje - mdm Giry by tak szybko i chętnie opowiedziała Colinowi i Upiorze Opery? Jakoś mi się nie chce wierzyć, ale i tak opowiadanko wciąga.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kuncyfuna



Dołączył: 19 Sty 2007
Posty: 151
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Olsztyn

PostWysłany: Nie 17:09, 21 Sty 2007    Temat postu:

Skad Ty bierzesz na to pomysly? Razz Ja bym tak nie dala rady Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Chrissy



Dołączył: 16 Sty 2007
Posty: 29
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań

PostWysłany: Nie 18:37, 21 Sty 2007    Temat postu:

IX. Czarne chmury.

Miesiąc później

Nad Paryżem wstawał kolejny świt. Książę przewracał się w pościeli. Od jego rozmowy z dyrektorami minęły prawie dwa tygodnie. Sprawa coraz bardziej go fascynowała. Ze zdobytych dotychczas informacji wywnioskował, że Eryk udawał ducha. Od samego początku mieszkał w podziemiach. Z dyrekcją kontaktował się za pomocą listów. Potem do teatru przybyła Christine. Upiór udawał Anioła Muzyki. W ten sposób dziewczyna została jego uczennicą. Wszystko układało się dobrze, dopóki do Opery nie przybył Roaul – dziecięca miłość Christine. Przerażona dziewczyna oddała młodzieńcowi serce. Eryk dowiedział się i dostał szału. Porwał ja, słusznie przewidując, że wicehrabia pośpieszy jej z pomocą. Wciągnął go w pułapkę i postawił swej uczennicy ultimatum. Albo go poślubi, albo skarze ukochanego na śmierć. W ten sposób pobrali się. Urocze. A jednak Christine pokochała go. Trzeba przyznać, że całkiem nieźle się urządzili. Christine zarabia jako prima donna. Natomiast on opiekuje się dekoracjami i dba o efekty specjalne. Krótki spacer po Operze wystarczył, żeby przekonać jak bardzo jest uzdolniony. Naprawdę te wszystkie mechanizmy i zapadnie robiły niesamowite wrażenie. Do tego jest naprawdę niezwykłym magikiem. A także kompozytorem i tenorem. Co prawda nigdy go nie słyszał, ale Andre opowiadał, że jego Don Juan Zwycięski naprawdę zrobił wrażenie na publiczności. Uśmiechnął się. Teraz odnajdzie podziemne mieszkanie i zniszczy Upiora. A wtedy Christine będzie jego. Cofnął się myślami do sylwestra. Przypomniał sobie, jak drżała, gdy jej dotykał. Przypomniał sobie, jak gładka i miękka jest jej skóra. Znów poczuł na ustach tamten pocałunek. Wkrótce skończy, co zaczął. Tym razem matka mu nie przeszkodzi. Westchnął. Wszystkie kobiety są takie same. Udają cnotliwe, każą mu zabiegać, aż w końcu ulegają. Bez wyjątku.

***

W Operze trwała próba Il Muto. Christine miała na sobie białą suknię, której dekolt obszyto złotym paskiem materiału. Serafina grała jedna z chórzystek. Miała na sobie szarą koszulę i białe, dopasowane spodnie. Scena przedstawiała sypialnię księżnej. Stroje, dekoracje – wszystko było już gotowe. Prawie...
- Mówiłam, że przód sukni jest nie dopasowany – Christine była wyraźnie poirytowana.
- Ależ pasuje idealne. – Dyrygent próbował załagodzić sytuację.
- Bzdura! Pije mnie, próbując wyeksponować biust, którego nie mam. – Tupnęła nogą ze złości.
- Madame, poprawimy to po próbie, dobrze? – krawcowa stanęła w przejściu.
- Zgoda. - machnęła ręką z rezygnacją.
Andre spojrzał na baletnice.
- Niech któryś z techników sprowadzi jej męża.
Dziewczęta zadrżały.
- Ja pójdę – Lidia wysunęła się na przód.
Była najmłodsza i najodważniejsza. Słynęła z tego, że wszędzie musiała włożyć głowę. Eryk nie raz wyciągał ją z kłopotów. Lubiła go i wiedziała, że nie musi się bać. Szybko pobiegła na górę. Wspięła się na galerię i przeszła na górne podesty. Było tu pełno lin od dekoracji. Pomosty otaczały całą scenę. Były tak usytuowane, że stojący na nich technicy byli z dołu niewidoczni. Odnalazła go bez problemu.
- Eryk! – zawołała w jego stronę - Christine znowu wariuje z powodu wielkości swoich piersi.
Spojrzał na nią. W jego oczach malowała się nagana.
- Nie powinnaś tak mówić. – zganił ją - Nieładnie jest śmiać się z czyjś kompleksów.
- Przepraszam. W każdym razie Andre chce, żebyś z nią porozmawiał.
- Powiedz, że zaraz zejdę.
Zaczęła się wycofywać.
- Lida! Najprostszą drogą – pogroził jej palcem.
- Tak, tak.
- Co za dziewczyna! – uśmiechnął się pod nosem.
Rozumiał stanowisko dyrektorów. Wiedział, że jego żona potrafi być bardzo irytująca. Choć zdawał sobie sprawę, że pod względem strojów faktycznie był to problem. Większość sukni szyto tak, by podnosiły piersi do góry. Gorset zazwyczaj ukrywał tę małą wadę. Gorzej, gdy go nie było. Westchnął. Tak czy siak musi z nią porozmawiać. Nie powinna robić takiego zamieszania. W końcu wystarczyło szepnąć słowo krawcowej. Podziwiał cierpliwość tej kobiety. Kilka razy szył dla ukochanej, więc wiedział, co musi znosić. Zeskoczył z pomostu i przeszedł przez galerię. Zbiegł ze schodów i stanął w przejściu. Wiedział, że nie może wejść w trakcie arii. Wreszcie przebrzmiały ostatnie nuty. Wkroczył na scenę.
- Eryk? – spojrzała na niego zaskoczona.
- Możemy porozmawiać? – odciągnął ją na bok.
Stanęli w przejściu. Tutaj mogli spokojnie porozmawiać nie zwracając niczyjej uwagi.
- Co się dzieje? – spytała ze zdziwieniem..
- Sam chciałbym to wiedzieć. – obrzucił ja przeciągłym spojrzeniem – Wyglądasz uroczo.
- Ach, o to chodzi. – prychnęła - Ty też jesteś ślepy?
- Christine!
- Przepraszam. – spuściła głowę. – Ja naprawdę źle czuje się w tej sukni. Jest ciasna i niewygodna. Nie moja wina, że jestem płaska jak deska.
- Poprawimy to po próbie. – westchnął - A teraz spróbuj zachowywać się jak profesjonalistka.
- Dobrze. - wróciła na scenę.
Stał zasłuchany jej śpiew. Jest jego pierwszą miłością i wciąż za nią szaleje. Co oczywiście nie czyni go ślepym na jej wady. Ale kto ich nie ma? Uśmiechnął się. Jest najszczęśliwszym mężczyzną na ziemi i tylko to się liczy. Uwolniła go od samotności i nadała jego życiu sens. Dla niej jest gotów walczyć z całym światem. Nie pozwoli jej skrzywdzić. Przypomniał sobie tamtą noc, gdy wciągnął jej narzeczonego w pułapkę. Wtedy myślał, że ją straci. Ale na szczęście została z nim. Tak długo walczył o jej serce. Czasami, gdy widział jej smutek chciał wycofać się ze swojego postanowienia. Wciąż ma wrażenie, że jest wobec niej nieuczciwy. A do tego wchodziła pomiędzy nich noc sylwestrowa. Jak mógł tak ją skrzywdzić? Wciąż nie potrafi odpowiedzieć, co go wtedy napadło. A jednak tamten wieczór przed drugą premierą... Pierwszy raz nie odepchnęła go. Czy możliwe, że mu wybaczyła, że znowu mogliby być razem? Usłyszał szmer dochodzący zza jego pleców i odwrócił się. Nieco z boku stał Vannzet. Podszedł do niego.
- Książę. – Eryk kiwnął głową.
- Panie Daae. – uśmiechnął się - Wspaniała próba. Musi Pan być dumny z żony.
- Owszem – kiwnął głową i odszedł..
- Z byłej żony – poprawił się.

***

Upiór krzątał się po garderobie. Nagle otworzyły się drzwi. Christine wpadła do środka jak burza.
- Może nas Pani zostawić? – zwróciła się do krawcowej.
- A suknia? – kobieta spojrzała na nią ze zdziwieniem.
- Później. – wymownie otworzyła przed nia drzwi.
Spojrzeli na nią ze zdziwieniem. Krawcowa ukłoniła się i wyszła.
- Mogę wiedzieć, co ty wyprawiasz? – był wyraźnie rozdrażniony.
- Usiądź. Musimy porozmawiać.
Dopiero teraz przyjrzał się jej. Zauważył, że jest cała roztrzęsiona.
- Kochanie? – objął ją ramieniem.
- Kiedy szłam do was Colin zatrzymał mnie. Powiedział, że wieczorem mam zjawić się w hotelu. Inaczej zawlecze mnie tam siłą.
- Co?!
Wtuliła się w jego ramionach. Ciepło jego ciała sprawiło, że trochę się uspokoiła. Wiedziała, że przy nim jest bezpieczna. Bywał o nią zazdrosny, ale też nigdy nie pozwolił jej skrzywdzić. Jeżeli ktokolwiek mógł powstrzymać księcia, to tylko on.
- Wszystko będzie dobrze. – gładził ją po głowie. Instynktownie wyczuwał, kiedy potrzebuje jego bliskości. Tulił ją w ramionach, aż jej ciało rozluźniło się. Spojrzał na nią. Dopiero teraz zauważył, że jej strój jest w nieładzie.
- Dobierał się do ciebie?
Znów zaczęła drżeć.
- Ciii...- przytulił ją - Jeszcze będzie błagał o przebaczenie.
- Nie. – spojrzała mu w oczy - Obiecaj, że nie będziesz się mścić.
W jego oczach pojawiło się zwątpienie.
- Nienawidzę go, ale może nas zniszczyć. Wyrzucimy go, gdy znajdziemy następcę. Obiecaj.
- Obiecuję. – westchnął.
Położył ją i zaczął masować. Przesuwał dłonie po całym ciele. Dotykał jej najdelikatniej jak potrafił. Starał się by każdy gest był czuły i delikatny. Czuł, jak się odpręża.
- Lepiej? – uśmiechnął się.
- Tak. – kiwnęła głową.
- Więc zabieramy się za suknię.
Po godzinie strój był gotowy.
- Od razu lepiej – uśmiechnęła się.
- Na pewno cię nie kłuje?
- Nie. Jesteś genialny.
- Po prostu jestem krawcem.
Pocałowała go.
- Dziękuję.
- Powinnaś odpocząć.
Wstał, ściągnął kotarę i przeszedł do przedniej części garderoby. Usiadł przy małym biureczku. Wyjął papier listowy i pióro.

Szanowny książę!
Christine powiedziała mi o wszystkim. Wiele Panu zawdzięczamy, jednak każdego można zastąpić. Wiem, że odkrył Pan moją tajemnicę. Dlatego ostrzegam po raz ostatni. Zostawi Pan moją żonę w spokoju, albo się zemszczę. Na pewno nie chciałby Pan spotkać się ze mną w moim domu!
U. O.


Wyszedł na korytarz.
- Nadir!
Wezwany natychmiast wszedł do pokoju.
- Oddaj to naszemu patronowi do rąk własnych.
- Tak Panie.
- Potem możesz wrócić do siebie. Nie będziesz mi już dziś potrzebny.
Zamknął drzwi. Przeszedł przez kotarę i pochylił się nad żoną. Uśmiechała się przez sen.

***

Zaalarmowany jej krzykiem Eryk wpadł do garderoby. Roztrzęsiona Christine siedziała na kanapie.
- Kochanie? – wziął ją w ramiona.
- Eryk, och Eryk – rozpłakała się.
- Ciii to był tylko koszmar.
- Nie zostawiaj mnie. On mnie dzisiaj porwie, czuję to.
- Dobrze. Będę przy tobie cały czas.
Przesuwał dłoń po jej lokach, aż wreszcie zdołał ją uspokoić.
- Musisz się przebrać. Za 20 minut zaczyna się przedstawienie.
Wyrzuciła go z garderoby. Zawsze chciało mu się śmiać. Prawie co wieczór widział ją nagą. Mimo to nie pozwalała mu zostać, gdy szykowała się do występu. Cóż, musi to uszanować.
Na przedstawieniu pojawił się komplet. Orkiestra zaczęła grać, podniesiono kurtynę. Na środek sceny wybiegła dama dworu w towarzystwie dwóch paziów.


Powiadają, że ten młodzik rozpalił serce Pani!

Jego Lordowska Mość, umrze z wściekłości!

Jego Lordowska Mość jest pośmiewiskiem!

Jeśli zacznie ją podejrzewać, niech Bóg ma ją w swojej opiece!

Wstyd! Wstyd! Wstyd!
Niewierną niewiastę czeka potępienie!
Wstyd! Wstyd! Wstyd!


Podniesiono tylną kurtynę. Christine w towarzystwie przebranej śpiewaczki wybiegła na środek. Trzeba przyznać, że wyglądała olśniewająco...

Serafimo, twoje przebranie jest doskonałe.
Któż to może być?


Na scenę wszedł Pablo. Miał na sobie niebieski, niedopasowany kostium. Przesadny makijaż i długa broda dodatkowo podkreślały komizm treści.

Droga żono, powitaj kochającego męża.
Kochana, wezwano mnie do Anglii
w sprawach wagi państwowej,
więc muszę pozostawić cię z twoją nową pokojówką.
Chociaż pokojówkę chętnie zabrałbym ze sobą.


Christine zwróciła się w stronę chórzystki.

Stary głupiec wyjeżdża!
Serafimo, dość udawania!
Nie możesz mówić, ale pocałuj mnie pod nieobecność męża!
Biedny głupiec, chce mi się z niego śmiać!
Czas wziąć sobie lepszą drugą połowę!


Biedny głupiec, nic nie wie!
Gdyby znał prawdę, nigdy by nie odjeżdżał!


Wreszcie przedstawienie dobiegło końca. Zgodnie z umową Eryk czekał w bocznym korytarzu.
- Mówiłem, że to tylko sen.
- Może masz rację.
- Wiele ostatnio przeszłaś. Po prostu jesteś przewrażliwiona.
Nie odpowiedziała.
- Wracajmy do domu


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Chrissy



Dołączył: 16 Sty 2007
Posty: 29
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań

PostWysłany: Nie 18:47, 21 Sty 2007    Temat postu:

X. Atak.

Tydzień później, wieczór

Po zakończeniu przedstawienia Christine szybko przebrała się w swojej garderobie. Zamknęła drzwi i zeszła do stajni, żeby nakarmić Cezara. Zajęta własnymi myślami nie zauważyła mężczyzny stojącego za słupem., który ruszył jej śladem.
Nagle podbiegł do niej i objął ją wpół. Zasłonił jej usta dłonią i pociągnął w stronę tylnych boksów.
- Czas dotrzymać obietnicy. – szepnął jej do ucha.
Rozpoznałaby ten głos na końcu świata.
- Colin! – krzyknęła.
Chwycił rękę Christine i rzucił ją na siano.
- Nie krzycz, albo pożałujesz. – zaczął zdzierać z niej ubranie.
- Nie! – próbowała się oswobodzić.
Z całej siły uderzył ją w twarz. Jedną dłonią zasłonił jej usta, a drugą wyciągnął sztylet i zaczął rozcinać wiązanie gorsetu. Przyłożył sztylet do jej szyi.
- Będziesz grzeczna?
Kiwnęła głową. Mocnym szarpnięciem zerwał z niej majtki. Przycisnął ją do ziemi i rozchylił jej uda. Próbowała się wyrwać, lecz uwięził ją w żelaznym uścisku swych ud. Wdarł się w nią dłonią zdławiając jej krzyk. Nagle usłyszał dziwny szelest. Przycisnął sztylet do jej krtani.
- Nadir, gdzie jesteś?
Rozpoznała głos męża. Wykorzystała nieuwagę księcia i z całej siły ugryzła go w rękę.
- Auua!
- Eryk! – krzyknęła najgłośniej, jak mogła.
Rozległy się szybkie kroki. Po chwili Eryk stanął w przejściu.
- Ty! – chwycił księcia za ramię i odciągnął go od żony. Silnym kopnięciem powalił go na ziemię. Chwycił powróz i owinął go wokół jego szyi.
- Eryk nie! – próbowała ich rozdzielić – Nie jest tego wart!
- Masz rację. – powalił go ciosem w brzuch i kilkoma kopniakami wypchnął ze stajni. Postawił go na nogi i wyrzuciła za bramę. – Wynoś się z mojego teatru albo cię zniszczę. Nie waż się nigdy więcej pojawiać w tych progach.
Colin podniósł z ziemi swój płaszcz.
- Jeszcze się zemszczę! - krzyknął z wściekłością.
- Och, Eryk! – rzuciła mu się na szyję.
- Już dobrze. – tulił ją w ramionach.
Owinął ją w płaszcz i wziął na ręce.

***

Wniósł ją do sypialni i ułożył w posłaniu. Zauważyła, że się oddala.
- Nie zostawiaj mnie. – chwyciła jego rękę.
- Dobrze. – uśmiechnął się – Będę przy tobie cały czas. – objął ją ramieniem. Tulił ją gładząc po głowie. Wciąż była roztrzęsiona, ale powoli wracała do równowagi. W jej oczach znów pojawił się blask.
- Wszystko będzie dobrze. – wyszeptał. Tulił ją w ramionach, aż w końcu zasnęła.

***

Następnego dnia obudził się pierwszy. Cichutko wysunął się z posłania i wyszedł na korytarz. Wszedł do gabinetu. Usiadł przy biurku i wyciągnął z jego szuflady kartkę papieru.

Szanowny dyrektorze!
Christine chwilowo nie wróci na scenę. Wszystko wyjaśnię madame Giry
U.O.


- Nadir! – wyszedł na korytarz.
- Tak? – młodzieniec natychmiast stanął przed nim.
- Zanieś to do gabinetu Firmina. – podał mu kopertę.
Chłopak spojrzał na niego ze zdziwieniem. Czegóż może znowu chcieć. Przecież z tego, co wiedział dyrektorzy spełniali wszystkie jego zachcianki. A może chodzić o nowego nauczyciela baletu?

***

Madame Giry przeciągnęła się w pościeli. Spojrzała przez okno.
- Nareszcie zbliża się wiosna. – pomyślała z uśmiechem.
Nagle rozległ się taki huk, jakby ktoś wysadził w powietrze drzwi jej sypialni. Czarna postać z siłą tornada wpadła do środka.
- Eryk! – krzyknęła oburzona zasłaniając się kołdrą.
Odwrócił się błyskawicznie.
- Musimy porozmawiać.
- Co się znów stało? – zastanawiała się wciągając szlafrok – O co chodzi?
- Dotrzymał słowa. – opadł na sofę.
- O kim mówisz? – spojrzała na niego zaniepokojona.
- O księciu. – ukrył twarz w dłoniach – Wczoraj w nocy... on... Boże, jak mogłem być tak ślepy?
- Eryk, co się stało? – była coraz bardziej zdenerwowana.
- Zhańbił ją.
- Co? – spojrzała na niego osłupiała.
- To moja wina. – jęknął – Jestem beznadziejnym mężem.
Przesiadła się na sofę i objęła go ramieniem. Położył głowę na jej kolanach. Kolejny raz cieszył się, że los postawił ją na jego drodze. Była jedyną osobą, której powierzał największe sekrety. Nikt, nawet Christine nie znał go tak dobrze.
- Wyrzuciłem księcia z teatru, ale na razie Christine nie wróci na scenę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kuncyfuna



Dołączył: 19 Sty 2007
Posty: 151
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Olsztyn

PostWysłany: Nie 19:27, 21 Sty 2007    Temat postu:

Fajne, ale moim zdaniem troche za duzo jest elementow seksualnych..

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Chrissy



Dołączył: 16 Sty 2007
Posty: 29
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań

PostWysłany: Nie 19:57, 21 Sty 2007    Temat postu:

Spokojnie. To był ostatni taki fragment.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kuncyfuna



Dołączył: 19 Sty 2007
Posty: 151
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Olsztyn

PostWysłany: Nie 20:25, 21 Sty 2007    Temat postu:

To dobrze Smile Naprawde swietnie ci to idzie!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fellka



Dołączył: 19 Sty 2007
Posty: 467
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kąt Opery Garnier

PostWysłany: Nie 22:00, 21 Sty 2007    Temat postu:

"Mówiłam, że przód sukni jest nie dopasowany – Christine była wyraźnie poirytowana. "
Niedopasowany razem:)
NIE! Wcale nie jest za dużo erotyki, to tylko poprawia smak całości.
Jednak wg mnie Chris zbyt szybko otrząsnęła się po gwałcie.
A takto super...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kuncyfuna



Dołączył: 19 Sty 2007
Posty: 151
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Olsztyn

PostWysłany: Nie 22:18, 21 Sty 2007    Temat postu:

No to tez malo prawdopodone.. tym bardziej ze 2 gwalty w przeciagu kilku dni.. ona powinna juz sie powiesic !!RazzWink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fellka



Dołączył: 19 Sty 2007
Posty: 467
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kąt Opery Garnier

PostWysłany: Nie 22:33, 21 Sty 2007    Temat postu:

Kunc, aczemu myślisz, ze za dużo "takich" scen?
One właśnie są w opowiadaniach pożądnane Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Angel of Music Strona Główna -> Twórczość phanów Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
Strona 2 z 4

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin